środa, 19 stycznia 2011

RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą

Wydawnictwo: Znak
Autor: Wojciech Mann
Rok: 2010
Ilość stron: 220
Cena: 39.90 zł

Inteligent o absurdalnym poczuciu humor, skromnym obejściu i ciepłym głosie. Dla wielu postać kultowa, budząca same pozytywne skojarzenia. Od lat gości na ekranach naszych telewizorów, choć sam mówi, że ma radiową urodę. I to właśnie radio od zawsze było i jest jego domem. Wojciech Mann opowiada o tym jak śpiewał ze Steveim Wonderem, wiedział o powstaniu Deep Purple na parę miesięcy nim chłopcy weszli do sali prób i jak sprowadził Rolling Stones do Polski.
Czy muszę jeszcze kogoś przekonywać, że warto sięgnąć po książkę jednego z najlepszych dziennikarzy muzycznych w naszym kraju? Przeczytałam ją w Sylwestra. To były trzy godziny pełne śmiechu, i to takiego do łez, nostalgii i… zazdrości. Co rusz przecierałam oczy ze zdziwienia, bo pan Wojciech będąc moim rówieśnikiem, spotkał tylu sławnych ludzi, ikon muzyki i popkultury, że mógłby nimi rozdzielać na pewno i lewo. 
Ta książka, to nie biografia. To impresje fascynata muzyki, który spełnił swoje marzenia przez trud, upór i ciężką pracę. Przede wszystkim tę językową. Gdyby mały Wojtek nie zapragnął rozumieć wszystkich tekstów swoich amerykańskich i brytyjskich idoli, wówczas Polska nie tylko nie zyskałaby radiowca z prawdziwego zdarzenia, ale także nie przeżyłaby kilku niezapomnianych chwil. Jakich? Nie chcę zdradzać i psuć zabawy.
Dodam jeszcze, że pan redaktor przedstawia co kilka chwil subiektywne przeglądy np. najsmutniejszych piosenek, tych, których teksty brzmią tak absurdalnie, że aż się w głowie nie mieści, czy artystów, z którymi chciałby wystąpić na scenie (i wśród zacnego grona jest tez Monica Bellucci).
Autorem tekstu jest:
Milena Wrzesień

1 komentarz:

  1. Słyszałem już wiele o tej książce i zawsze są to dobre słowa. Chyba czas ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń