piątek, 17 grudnia 2010

Amnesia: The Dark Descent

Producent: Frictional Games
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Gatunek: Survival Horror/przygodowa
Wymagania: Pentium 4 2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 9600 lub lepsza), 2 GB HDD, Windows XP/Vista/7
Cena: 54.99zł

Przypomnijcie sobie najbardziej przerażającą książkę, najstraszniejszy film bądź grę w którą graliście. Przypomnijcie sobie, jak strach zaciskał swoje zimne palce na waszych gardłach. Już? Macie? To teraz wyrzućcie to doświadczenie przez okno – Amnesia jest straszniejsza!

Najstraszniejsze jest to, czego nie widać. To fakt oczywisty i znany. Nasz mózg skonstruowany jest w ten sposób, by niedostatki obrazu nadrabiał wyobraźnią. Dlatego boimy się krzesła w ciemnym pokoju: wiemy co to jest, ale nie rozróżniamy szczegółów, a jeśli nie rozróżniamy szczegółów zaczynamy je sobie wyobrażać. Podświadomość rozpoczyna swą radosną twórczość i nie jesteśmy w stanie temu zapobiec. Chłopaki z Frictional Games już w przypadku Penumbry udowodnili, że ten mechanizm jest im doskonale znany i co najważniejsze, że potrafią go doskonale wykorzystać. Ale dopiero przy okazji Amnesii pokazali, co tak naprawdę potrafią.

Poza murami...

Akcja toczy się w XVIII wieku gdzieś na terenie ówczesnych Prus. Głównym bohaterem jest Daniel. Poznajemy go w momencie, w którym odzyskuje przytomność, nie pamiętając kim jest ani co tutaj robi. Jedyną wskazówką jest list, od samego siebie, z którego dowiadujemy się, że na własne życzenie straciliśmy pamięć, oraz tego, że musimy zabić hrabiego Aleksandra. Chcąc nie chcąc ruszamy powoli przed siebie. Wokół panuje ciemność, a jedynym dźwiękiem jest wiatr hulający po pustych korytarzach ponurego zamczyska.
Historię poznajemy w dwojaki sposób: z pozostawionych tu i ówdzie notatek czy fragmentów dziennika Daniela oraz poprzez stopniowo wracające wspomnienia. Całość jest podawana zdawkowo, bardzo skromnie. Przyznam szczerze, że byłem zupełnie niezainteresowany tym, jak całe to szaleństwo się skończy. O wiele bardziej ciekawiło mnie to, co spotkało głównego bohatera po drodze, jakich wydarzeń był świadkiem. Odkrywanie ponurych sekretów postaci i samego miejsca dawało tyle satysfakcji, że cel naszej podróży mógłby w ogóle nie istnieć lub być tylko niewyraźną plamą, ledwie dostrzegalną w mroku.
Zanim jednak dotrzemy do celu, będziemy musieli przejść przez dziesiątki ciemnych korytarzy i pokoi, rozwiązując w trakcie kilkanaście prostych zagadek logicznych. Wszystkie łamigłówki sprowadzają się do prostego schematu: znajdź przedmiot A i użyj go w miejscu do tego przeznaczonym. Na ogół są to jakieś urządzenia mechaniczne, silniki parowe, elementy zamków, które, chcąc dostać się dalej, będzie trzeba naprawić. Zdarzają się też zadania, w których łączymy ze sobą przeróżne chemikalia by uzyskać np. potrzebną do przepalenia zamka substancję żrącą. Żadne z zadań nie wymaga od gracza ponadprzeciętnej inteligencji, ale wszystkie zostały zaprojektowane tak, żeby trzeba było się przy nich troszkę nabiegać. A to oznacza, że trzeba się zanurzyć w ciemność. I tutaj napotykamy największego wroga, z jakim przyjdzie nam się zmierzyć: strach, niemal namacalna groza.

...nie słychać twoich krzyków.

To, w jaki sposób ta gra wpływa na stan naszego umysłu jest niesamowity. Powiem wam, że jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem, a horrorami pasjonuję się od wczesnych lat podstawówki. Amnesia jest do tego stopnia przerażająca, że musiałem robić sobie przerwy podczas nocnych sesji! Ale po kolei. Co w tej grze jest takiego, że na samą myśl o zagraniu ciarki przebiegają po plecach? Niesamowicie ciężki, mroczny klimat osamotnienia i ciągłego zagrożenia, potęgowany przez wszelkiego rodzaju dźwięki. Kiedy chciałem wyjść z komnaty, którą właśnie zwiedziłem, bałem się otworzyć drzwi. Bo MOGŁO tam coś być.
Wszystkie triki jakimi straszą nas twórcy już gdzieś widzieliśmy. To wszystko już gdzieś było, ale dopiero tutaj zostało doprowadzone do przerażającej perfekcji. Mamy oto światło i cień – dwa środowiska po jakich będziemy się poruszać. Znajdując się w cieniu ryzykujemy utratę zmysłów. Obraz zaczyna się rozmywać, pojawiają się problemy ze sterowaniem i w końcu dopadają nas halucynacje – zarówno w formie dźwiękowej jak i graficznej. Daniel zaczyna szybciej i głośniej oddychać, serce bije jak oszalałe. Te emocje udzielają się również graczowi. Gdy uciekamy przed jakimś stworem, Daniel jęczy,, niemal krzyczy z przerażenia. A my razem z nim. Natomiast znajdując się w miejscu dobrze oświetlonym, nasze nerwy zaczynają się uspokajać. Wraca ostrość widzenia, uspokaja się oddech... Światło ma też drugą właściwość – przyciąga monstra. Albo przemykamy w cieniu i ryzykujemy że nam odbije, albo poruszamy się z lampą w ręku ryzykując atak. A im szybciej się poruszamy, im głośniej się zachowujemy tym częściej gra będzie posyłać w naszą stronę przeciwników. Należy dodać ze wszystko co spotkamy na naszej drodze, a co będzie chciało nam zrobić krzywdę jest nieśmiertelne. Nawet nie mamy czym walczyć, pozostaje przeczekanie zagrożenia, co do najłatwiejszych zadań nie należy, a to za sprawą dźwięku. Wszelkie odgłosy są o wiele bardziej przerażające niż potwory. Już poruszanie się po komnatach i korytarzach wymaga od nas pełnego skupienia: reagujemy na każdy szmer i naprawdę byle dźwięk potrafi nas wystraszyć. Zdarzyło mi się raz przebywać w cieniu o wiele za długo. Ruszyłem przed siebie, długim ciemnym korytarzem w kierunku okna. Kiedy wychodziłem przez drzwi znajdujące się na końcu, zaraz za nimi usłyszałem bardzo słaby i niewyraźny dźwięk – podobny do jęku. Jak oparzony ruszyłem biegiem w przeciwną stronę i przykucnąłem za bujanym fotelem. Trochę się uspokoiłem i usłyszałem jakby ktoś na tym fotelu usiadł (bardzo charakterystyczny odgłos uginających się pod ciężarem, drewnianych nóg). Ruszyłem biegiem (poważnie już wystraszony) w kierunku okna, spod którego już raz uciekłem.
Dźwięk powoduje wiele totalnie irracjonalnych zachowań. Zrywamy się do ucieczki z byle powodu i choć wiemy że to tylko wiatr, i tak uciekamy. Lepiej przeczekać zagrożenie... A czasami po prostu siedzimy skuleni w jakimś kącie lub w szafie i boimy się wyjść. Tak po prostu. Czysta, nieskrępowana groza.
Jeżeli ktoś lubi takie gry, lub po prostu lubi się bać – Amnesia jest stworzona dla niego. Jeżeli natomiast ktoś stroni od horrorów, umierał na Klątwie i przed snem sprawdza czy pod zlewem nie siedzi Cthulhu – niech nie gra. Nie będzie mieć z tego żadnej przyjemności i najprawdopodobniej nie ukończy nawet gry. Cała reszta – nakładać słuchawki na uszy i koniecznie grać w nocy! Niezapomniane przeżycia gwarantowane!





Autorem tekstu jest:
Kamil Bańbor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz