środa, 1 grudnia 2010

Grey`s Anatomy

Twórcy: Shonda Rimes
Do obejrzenia: ABC, Foxlife, internet, czasem Polsat
Rok: 2004- do teraz
Gatunek: Dramat, Obyczajowy

W filmach „Scream” często mówiło się o tym że horrory mają swoje zasady. Od takiej najprostszej jak „nie idź tam gdzie coś stuka” po „nie myj twarzy przy umywalce bo ktoś pojawi się za Tobą”. Zasady w podobny sposób chyba działają przy dramatach. Bo „Grey's anatomy” też takie ma.

Brzmią jednak inaczej. Ale widz oglądając może być pewny że pacjent który komuś wyznał miłość umrze. Być może dostanie nagle ataku, zwymiotuje na kogoś. A Ci którzy mają prosty zabieg- umrą w trakcie, zapadną w śpiączkę lub pojawią się komplikacje.

Grey's Anatomy jest emitowane w stacji ABC od 2004 roku. Główną bohaterką jest Meredith Grey, córka znanej na całym świecie Ellis Grey – wybitnej chirurg. Meredith właśnie zaczyna staż w szpitalu Seattle Grace. To właśnie on jest głównym miejscem akcji serialu. To w nim bohaterowie przeżywają swoje sukcesy, porażki, zakochują się, umierają, przeżywają i wiele innych rzeczy. No i uprawiają seks w kantorkach.

Każdy odcinek serialu przedstawia osobny przypadek który trafia do szpitala. Są one jednak traktowane o wiele mniej szablonowo niż np. w serialu doktor House gdzie podejście do pacjentów przypomina serial „Charmed”.

Serial trwa 7 sezon i choć wiele się już w nim zmieniło, kilka osób opuściło obsadę serialu – ten wciąż nie nudzi. Bo sposób kręcenia na wyjątkowo powolny, dialogi pełne pauz i tak dalej nie są konsekwencją tego że to już 7 rok produkcji. Taki sam styl wypowiedzi był podczas pierwszych odcinków serialu. Być może miało to od razu na celu zamaskowanie tego, że kiedyś odcinki wydawać się będą pisane i reżyserowane w tym samym stylu – a tak naprawdę zabraknie pomysłów.

Na to jednak nie wygląda, nie tak dawno zakończył się 6 sezon serialu. A finał był taki, że chyba każdy widz amerykańskich seriali [ również u nas, w Polsce] wie jak wyglądał finał serialu.

Jest jednak jeden poważny według mnie minus serialu, wcale nie jest nim „monotonność” odcinków. Jest nim dramatyzm. Bo choć uwiebiam w serialu to że wciąż potrafi widza coś wzruszyć – nie widzę w tym sensu. Serial ma w tym wypadku dziwną polityke, jest smutny bez powodu. Piszę tak nie bez powodu, w moim ulubionym i wręcz kultowym dla mnie serialu Ally McBeal jeżeli następowały smutne momenty, dramatyczne – wydawały się mieć jakąś podstawę. Nie były smutne ot tak dla zasady.

Na plus GA zdecydowanie trzeba zaliczyć realizm operacji. Pamiętam jak Izzie Stevens wędrowała po zniszczonym parkingu na parowcu. Znalazła przygniecionego przez samochód człowieka. W bardzo wielkim skrócie, mogę powiedzieć że postanowiła zmniejszyć ciśnienie w jego głowie dlatego... wzięła wiertarkę i podziurawiła głowę. Nie byłoby w tym nic takiego, jeżeli nie to że.... wyglądało jakby naprawdę wiertarką dziurawiła aktorowi głowę! Podobnych sytuacji można spotkać wiele, w finale sezonu 4 skalpelem jedna z postaci rozcina nogę. Idealnie widać jak krew wypływa pod wpływem cięcia.

Odcinki oczywiście są doprawione sporą ilością humoru. I to sprawia że serial wydaje się być idealnie wyważony pod pewnymi względami.

Serial „Grey's anatomy” mogę zdecydowanie polecić każdemu. Być może starsze osoby będą oburzone tym jak tryb życia i sposób prezentowania szpitala jest odmienny od rodzinnego „Na dobre i na złe” ale powinny docenić serial. Bo jest on naprawdę dobry. Naprawdę dobry. Seriously*.




  • Kto ogląda serial, ten wie o co chodzi. XD
Tekst napisał: Damian Łukowiak

1 komentarz: