poniedziałek, 6 grudnia 2010

Skyline

Reżyser: Colin Strause, Greg Strause
Scenariusz: Joshua Cordes, Liam O'Donnell
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA
Premiera:
Polska: N/A
Świat: 11 listopada 2010
Gatunek: SF
Długość: 92 minuty


Źli i brzydcy kosmici dokopali ludziom. I to w amerykańskim filmie!

Jedyny sensowny powód dla którego warto obejrzeć dzieło braci Strause to efekty specjalne. Zarówno obcy jak i sceny walki Predatorów i bombowców B2 z maszynami najeźdźców robią wrażenie. Złe, wredne i oślizłe rzeczy wspinające się po budynkach i depczące po samochodach zarówno brzmią jak i wyglądają odpowiednio. Cała reszta zaś to spore namnożenie kretynizmu i debilizmu.
Historia przedstawiona jest z perspektywy bogatych gogusiów z LA ( i dwójki biednych gogusiów z NY), zamkniętych w apartamencie i patrzących na wszystko przez okna i teleskop. Uparciuchy próbują oczywiście nawiać, ale kończy się to rozsmarowaniem i konsumpcją kilku z nich.
A propos konsumpcji. Najeźdźcy lubują się w naszych mózgach nie zachowując się przy tym, jak zombie z klasycznych filmów Romero. Po co obcym nasze mózgi – nie wiadomo. Służą albo jako pożywienie albo jako napęd dla ich maszyn. Tak czy owak to raczej słaby powód ataku na inną planetę i w efekcie sporych strat własnych (sporo zestrzelonych, jeden zatłuczony pustakiem). Choć trzeba przyznać że mimo wszystko, to kosmiczne cholerstwo jest wytrzymałe - nie rusza ich nawet atomówka eksplodująca w trzewiach ich największego statku (oczywiście statek zostaje mocno podziurawiony, ale, jak Zordy w Power Rangers, migiem wraca do stanu używalności)
Podsumujmy: idiotyczni bohaterowie, kretyńska historia i fajni obcy, którzy spuszczają ludziom solidny łomot. Można obejrzeć i nawet nieźle się bawić, niewiele przy tym myśląc. Raczej dla fanów filmów takich jak „Dzień Niepodległości” czy „Bitwa o Ziemię”.


 


Autorem tekstu jest:
Kamil Bańbor 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz