czwartek, 25 listopada 2010

Target

Premiera: 22 kwietnia 1998
Gatunek: FPP
Producent: De Lyric Games
Wymagania: Windows 98, Pentium 133MHz, 32MB RAM …. po prostu sprawnie działający piecyk

Polacy nie gęsi i swój pierwszy FPP-ek mają! Na ponad rok zanim na półki sklepowe zawitał Mortyr, pewne nieznane nikomu studio, postawiło sobie za cel stworzenie strzelanki. Strzelanki przesiąkniętej polską lat ’90 – jest brudno, jest biednie, są byli SB-cy, są byli generałowie. Witamy w brutalnym świecie polski roku pańskiego 1997!

Czy się stoi czy się leży 1000$ się należy!
Fabularnie gra przedstawia się… zakładamy, że fabuła jest wysublimowana i zawiła, że tylko twórcy widzą powiązania pomiędzy poszczególnymi misjami. Zwiedzimy posiadłości szefów mafii, zadrzemy z Pruszkowem, nakopiemy Gruzinom i uratujemy córkę szefa gangu. Zanim jednak przyjdzie nam zmierzyć się z zadaniami, należy wybrać specjalizację postaci. I tu należą się brawa producentom, trzeba pamiętać, że w tamtym okresie coś takiego jak „klasy” było rzadkością. Mamy więc komandosa, któremu nie straszne strzelanie z miniguna na stojąco, snajpera załatwiającego robotę z daleka i sabotażystę – numer uno! Postać genialna, mamy np. zabawki-bomby, którymi podjeżdżamy pod nogi przeciwnika i robimy bum! Każda z klas różni się też statystykami (zdrowie, siła, celność, wiedza), od ich wartości zależy co możemy używać i jak dobrze strzelamy z danej broni (a tych jest sporo!), ile granatów uniesiemy itd. Po każdej dobrze zakończonej misji dostajemy wynagrodzenie i punkty doświadczenia, które wydajemy na zwiększenie statystyk.

Grę zaczynamy z 1000$ w kieszeni w swoim mieszkaniu. Wyglądając przez okno ujrzymy piękny krajobraz… bloki bez tynku, podejrzanych przechodniów i walające się śmieci po kątach. By dostać zlecenie, należy udać się do baru. Tak! W pewien sposób Target to takie ubogie GTA, bardzo ubogie. Możemy nawet na miejsce motorowerem podjechać! Wypas!

Jestem ku*wa Jurij.
Pub wygląda jak typowa mordownia, ale to w nim urzęduje nasz szef, Jurij, od którego dostajemy zlecenia. No i to jedyne miejsce, w którym może zakupić nową broń i zabawki destrukcji od dilera broni. Obaj panowie wyglądają jak należy – skórzane płaszcze i paskudne mordy. Zadania jak wspomniałem na początku nie szokują, zresztą sami przeczytajcie jak się zaczynają…
„Dziś zlecenie z zewnątrz. Szef gangu złodziei samochodów Roman Populik porwał córkę szefa konkurencyjnego gangu. Ci zwrócili się do nas o pomoc. Musisz uratować Julię i zemścić się na Romanie. (…)”
Swojsko, a język także swojski i nasi przeciwnicy czasem coś zaklną, dodaje uroku. Sam przebieg zadań jest zawsze taki sam – po trupach do celu.

Na szczęście producent był pomysłowy i… dodano tryb multiplayer! Tak jest, Target był pionierem na polskim rynku. Oprócz gry po LANie, można było zagrać w Podzielony ekran, czyli razem z kumplem przy jednym komputerze. Łezka w oku się kręci… ta gra była do tego stworzona – klimatyczne mapy, które można było dowolnie zwiedzać! Wchodzić do mieszkań, na mury zamku czy do piwnic – pełna swoboda!

Przyodziewek Jurija
Na koniec, klasycznie, przyjrzę się oprawie audio-wizualnej. Audio… było kapitalne, muzyka była utrzymana w klimacie Psów czy Ekstradycji, cudownie nastrajała do rozwałki, a przechadzając się ulicami miasta dodawała nutkę melancholii. O grafice można napisać tyle – była. Teoretycznie fotorealistyczne wykonanie poziomów, powinno być plusem, jednak niska rozdzielność gry spowodowała, że nawet w dniu premiery Target straszył. Choć nie można nie zauważyć, że zwiedzane lokacje są idealnymi kopiami dzielnic paru polskich miast, to jednak… niesmak pozostał.

Reasumując, bardzo krótko – Target grą rewolucyjną był. Na polskim rynku na pewno. Dzisiaj jest niedostępna, ale jeśli przypadkiem na nią natrafisz – kupuj! I weź poprawkę na grafikę, że gra ma 12 lat, a będziesz świetnie się bawił!

Autorem tekstu jest:
Łukasz Chojnack

1 komentarz:

  1. Pamiętam podobną produkcję na C64 - była całkowicie tekstowa, kojarzy ktoś?

    OdpowiedzUsuń