wtorek, 23 listopada 2010

Żeton do kluczy, którego nie chciałbyś znaleźć…

Reżyser: James Mangold
Scenariusz: Michael Cooney
Kraj:
Premiera: 
Polska: 2003
Świat: 2003
Gatunek: Thriller
Długość: 90 min.


Noc, rozszalała ulewa, zalane drogi… To wszystko zmusza dziesięcioro – na pierwszy rzut oka – obcym sobie osób do spędzenia nocy w przydrożnym hotelu.
Tak zaczyna się thriller pt Tożsamość. Pozornie nie mający ze sobą nic wspólnego kierowca limuzyny (John Cusack), gwiazda telewizyjna, rodzina z małym chłopcem, prostytutka, młode małżeństwo, policjant (Ray Liotta) eskortujący kryminalistę oraz właściciel motelu jeszcze nie wiedzą, że ta noc może się okazać, tą ostatnią… Kolejne postaci zaczynają ginąć w makabrycznych okolicznościach, przy czym morderca przy ciałach pozostawia motelowy żeton „odliczając” swoje ofiary.
Niesprzyjająca pogoda, grzmoty i błyskawice (jak się już utarło w filmach tego rodzaju) potęgują przerażenie nie tylko domniemanych ofiar, ale i widza. Nastrój grozy wzrasta wraz z nieoczekiwanym zniknięciem ciał, z miejsc gdzie zostały pozostawione. Czy to sprawka szaleńca czy jeszcze jakieś inne siły maczały w tym palce?
Wśród aktorów prym wiedzie John Cusack, reszta nie wysiliła się za bardzo lub po prostu „nie zdążyła” lepiej zagrać swojej roli. A szkoda…
Minusem jest „głupota” ofiar. Każdy biega sobie, gdzie chce po całym terenie motelu, wiedząc o krążącym mordercy i że powinni trzymać się razem. Obraża to inteligencje widza (przynajmniej moją). Przecież w takiej sytuacji każdy martwiłby się o swoje życie, a nie ulegałby fochom, czy zachłanności.
Kto zabija? Odpowiedź jest zaskakująca. Rozwiązanie nie przypomina zagadki ze stereotypowego filmu grozy, że zabija ten najbrzydszy, najmniej rozgarnięty, najbardziej nie lubiący głównych bohaterów. To oczywiście działa na plus. W końcu, po co oglądać coś, czego koniec jest tak przewidywalny i banalny. Mimo to wciąż zastanawiam się, jak(???) morderca dokonał tych wszystkich zbrodni. Po obejrzeniu filmu będziecie wiedzieć, co mam na myśli.
Reasumując, film trzyma w napięciu, aż do ostatniej ofiary i odbiega od utartego schematu dreszczowca, pomimo usytuowania i panującej, burzowej aury. Film może nie jest najlepszy w swoim gatunku, ale najgorszy też nie jest. Uważam, że jest godny polecenia, przede wszystkim dzięki nietypowemu, zaskakującemu zakończeniu.

Autorem tekstu jest:
Kasia Pompka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz